KURIER SZCZECIŃSKI  „W chwili obecnej na skutek rozległej awarii sieci występuje brak zasilania w energię elektryczną…” Taki komunikat można praktycznie codziennie usłyszeć w telefonicznym automatycznym systemie informacyjnym Enei. Nawet niezbyt silny wiatr zrywa linie napowietrzne. Nic dziwnego, bo większość słupów energetycznych kwalifikuje się do natychmiastowej wymiany. Cztery miesiące temu, we wtorek 8 kwietnia, mokry, zamarzający na przewodach śnieg spowodował złamanie się 25 słupów wysokiego napięcia i ponad pół tysiąca słupów średniego napięcia. Pękały linie energetyczne, kruszyły się izolatory. W efekcie bez prądu przez kilkanaście godzin była większa część Szczecina i okolic, a w niektórych rejonach województwa zaświeciło się dopiero po kilkunastu dniach. Aby uchronić się na przyszłość od skutków tego typu katastrof, wojewoda zachodniopomorski zlecił ekspertom od energetyki zbadanie przyczyn i przygotowanie zaleceń dla producentów i dystrybutorów energii.

- Z raportu wynika, że winę za katastrofę ponoszą nie tylko wyjątkowe warunki pogodowe, ale też zaniedbania operatora – wyjaśnia Witold Kępa, dyrektor Urzędu Regulacji Energetyki w Szczecinie. – Raport mówi, w którym kierunku powinny iść inwestycje, ale na razie nie mamy informacji, czy Enea dostosowała się do zaleceń.