Pan Wacław O. ma 70 lat. Od dzisiaj jego konto uszczuplało o 70 tys. zł. Uwierzył dwóm mężczyznom, którzy odegrali przed nim wyuczoną scenkę. Każdy z z obu sprawców ma określoną w niej dokładnie rolę.
W Parku Andersa pana Wacława zaczepił 30-letni mężczyzna. Mówił po rosyjsku. Chciał nawiązać kontakt. Gdy udał, że odchodzi, podszedł do nich trzeci mężczyzna. To sprawca, który gra rolę kupca. Mówi po polsku i rosyjsku. Zapytał obcokrajowca, czy ma do sprzedania stare monety. "Rosjanin" wyciągnął woreczek ze złotymi pieniędzmi. Zaproponował 700 zł. za sztukę. Grający rolę kupca zaproponował sprawdzenie monet w kantorze. Odszedł z pięcioma sztukami za róg ulicy. Pan Wacław oraz "Rosjanin" mieli na niego poczekać.To przekonało pana Wacława do zrobienia interesu. Zaproponował, że kupi 100 monet. Z banku wypłacił 70 tys. zł. Do transakcji doszło na ławce w parku. Jako bonus pan Wacław dostał jeszcze 15 monet gratis.
Złotnik prawdę ci powieSzczęśliwy z interesu postanowił sprawdzić, ile zarobił. Wstąpił do złotnika.
- Doznał szoku. Złotnik poinformował go, że został oszukany ponieważ kupione przez niego monety nie mają żadnej wartości, i jest to zwykły metal - dodaje podkom. Legan.Według policji to kolejna ofiara oszustów. Ujawniają się co kilka miesięcy. Nabierają trzy, cztery osoby i znikają. Gdy sprawa ucicha znów atakują. Na razie nie wiadomo, czy za oszustwa na monetach odpowiada ta sama grupa.
Mariusz Parkitny