WiadomośćBłogie życie alimenciarzy. Martwy przepis
(Kategoria: Wieści z Gminy Goleniów)
Dodane przez admin
wtorek 18 marca 2008 - 13:12:26

KURIER SZCZECIŃSKI NIEPŁACENIE alimentów teoretycznie jest przestępstwem zagrożonym karą pozbawienia wolności do 2 lat. Teoretycznie, bo prokuratorzy odmawiają ścigania osób niepłacących alimentów.
W ub. roku goleniowski Ośrodek Pomocy Społecznej skierował do miejscowej prokuratury ok. 40 wniosków o ściganie za niepłacenie alimentów. Żadna sprawa nie skończyła się jednak skierowaniem do sądu. Prokuratura albo odmawiała wszczęcia postępowania, albo rozpoczęte umarzała. Nie lepiej jest ze sprawami zgłaszanymi do prokuratury prywatnie – tu również nie było finału sądowego.
Art. 209 kodeksu karnego jest sformułowany jasno: kto uporczywie uchyla się od wykonania obowiązku alimentacyjnego, przez co naraża inną osobę na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych, podlega karze. Dlaczego więc są takie problemy z pociągnięciem winnych do odpowiedzialności?
Pierwszą kwestią jest owa uporczywość niepłacenia. Zgodnie z orzecznictwem sądowym wystarczy, że zobowiązany nie płaci przez 3-4 miesiące lub płaci niepełną kwotę. Prokuratorom najczęściej to nie wystarcza. Choć okres zalegania z płatnościami przeważnie jest dużo dłuższy, uporczywości nie dostrzegają.
Zazwyczaj jednak wniosek o ściganie traci szanse na sądowy finał z chwilą, kiedy opiekun osoby, na którą są zasądzone alimenty (z reguły matka) oświadczy, że zaspokaja podstawowe jej potrzeby. Prokuratorów nie interesuje już wtedy, jakie potrzeby są zaspokajane i jakim kosztem. A powinno, bo zgodnie z orzecznictwem sądowym owe podstawowe potrzeby to nie tylko jedzenie i ubranie z lumpeksu. Zalicza się do nich także potrzeby kulturalne (kino, teatr), zdrowotne (łącznie z prawem wyjazdu np. na wakacje), edukacyjne. I wystarczy samo ryzyko, że jeśli opiekun przestanie stawać na głowie, korzystać ze wsparcia rodziny, opieki społecznej czy znajomych, to potrzeby mogą zostać niezaspokojone.

Prokuratura nie kieruje sprawy do sądu nawet w najbardziej oczywistych przypadkach. Znany nam jest przykład pana G. z Goleniowa, ojca dwóch studiujących synów, na których sąd rodzinny kazał mu płacić alimenty. Z chwilą uprawomocnienia się wyroków pan G. po prostu przestał płacić. Nie płaci już od przeszło roku. Kiedy komornik próbował zająć jego zarobki, zwolnił się z pracy. Jego była żona złożyła zawiadomienie do prokuratury z wnioskiem o ściganie. Ta umorzyła postępowanie, bo pani G. nieopatrznie powiedziała, że wprawdzie z trudem, ale zaspokaja potrzeby synów. Prokurator uznał, że w tej sytuacji pan G. nie popełnia przestępstwa.
Na szczęście są inne środki. Skuteczną formą nacisku jest zatrzymanie prawa jazdy. Jak mówią komornicy, dłużnicy natychmiast się pojawiają i gotowi są zrobić wszystko, byle tylko odzyskać ten dokument. Czasem pomaga obciążenie alimentami innych osób z rodziny zobowiązanego. Perswazja krewnych, którzy muszą za niego płacić bywa skuteczniejsza od działań komornika.
Można dyskutować nad formą kary dla osób niepłacących alimentów. Grozi im kara pozbawienia wolności, jej ograniczenia lub grzywna. W kraju zapada rocznie nieco ponad 20 tys. prawomocnych wyroków sądowych, z czego tylko ok. 15 proc. to wyroki bezwzględnego pozbawienia wolności. Pozostałe to wyroki w zawieszeniu, ograniczenie wolności bądź grzywna. Skuteczność takich kar faktycznie może być niewielka. A jaki skutek ma bezkarność spowodowana niechęcią prokuratur do zajmowania się „alimenciarzami”?
Cezary MARTYNIUK


Więcej w dzisiejszym papierowym wydaniu "Kuriera Szczecińskiego"
informacja http://www.kurier.szczecin.pl
Zapraszamy do zakupu i czytania tego poczytnego dziennika


Źródło: Goleniów net - Portal Powiatu Goleniów
( http://www.goleniow.net.pl/news.php?extend.921 )


Czas generowania: 0.0295 sek., 0.0077 z tego dla zapytań.