Taka nalepka to dla rodziców i lekarzy rodzinnych informacja, że jest podejrzenie niedosłuchu i dziecko musi przejść ponowne weryfikacyjne badanie słuchu.
Panią Małgorzatę spotkaliśmy z dziećmi w Polskim Związku Głuchych - Centrum Diagnozy i Rehabilitacji Dzieci i Młodzieży z Wadą Słuchu przy ul. Niedziałkowskiego w Szczecinie. Tutaj - także na aparaturze przekazanej nieodpłatnie przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy - po raz kolejny zbadano im słuch
- Dobrze, że można było to sprawdzić szybko - dodaje pani Małgorzata.
Oboje przyznają, że teraz zwracają większą uwagę na dźwięki. Nie słuchają zbyt głośno radia ani telewizora.
- Niewiele matek zdaje sobie sprawę, że już wtedy dziecko odbiera dźwięki. Trzeba je z nimi oswajać i na przykład... śpiewać - mówi. Beata Płóciennik od dziesięciu lat bada dzieciom słuch w Centrum przy ul. Niedziałkowskiego.
Dużo dzieci więcej się nie badaSiedmiomiesięczny Jakub przez ponad tydzień leżał na oddziale intensywnej terapii. Dostawał leki, więc jest w grupie dzieci zagrożonych niedosłuchem. Badanie w szpitalu wykazało ubytek słuchu.
- Lekarze uspokajali, że przeważnie tak wychodzi, że to trzeba sprawdzić - mówiła nam Aneta Hrynczyszyn, mama Jakuba, gdy ją spotkaliśmy w Centrum przy ul. Niedziałkowskiego. - Dziś po raz drugi jestem na badaniach kontrolnych. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.W ubiegłym roku na takie obiektywne badania słuchu zgłosiło się do Centrum 1145 dzieci z całego województwa.
- W tej chwili wykrywalność wad słuchu u dzieci jest duża. W szpitalach, na oddziałach noworodkowych wykrywa się zaburzenia słuchu u ponad 90 procent dzieci - mówi dr Andrzej Stecewicz, dyrektor PZG Centrum. - Tylko niestety część tych dzieci, mimo że miało skierowanie i wyznaczony termin wizyty, nie jest przyprowadzana przez rodziców na badania weryfikacyjne. Dopiero około 3-4-go roku życia rodzice zauważają, że mowa ich dziecka nie rozwija się. Niesłyszące dziecko ma bowiem zahamowany jej rozwój. Te cztery pierwsze lata życia to okres najważniejszy - "złoty wiek" dla rozwoju mowy. Potem trudniej o skuteczną pomoc.- Dzieciak skończył podstawówkę, bo był inteligentny. Okazało się, że nie słyszy, ale potrafi czytać mowę z ust.
Dzieciom w takim wieku niewiele już jednak można pomóc.Słuch można udrożnić
- W pierwszym roku życia dziecka z niedosłuchem dużo można jeszcze zrobić - zapewnia dr Andrzej Stecewicz. - Słuch może jeszcze udrożnić rehabilitacja.W ubiegłym roku placówka dra Stecewicza opublikowała drugie wydanie książki pt. "Niepokonani mimo wszystko". Przedstawiono w niej sylwetki podopiecznych Centrum, którzy osiągnęli sukces w życiu osobistym, zawodowym i społecznym.
Przed Orkiestrą klaskaliZanim do szpitali trafiła aparatura Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, do orientacyjnego badania słuchu noworodków wykorzystywano dzwoneczki albo zwyczajnie... klaskano w dłonie.
- Klaskało się nagle, poza polem widzenia dziecka, żeby sprawdzić czy słyszy i reaguje na dźwięk - mówi Iwona Stramowska, pielęgniarka z PZG Centrum, która przez 12 lat szkoliła pielęgniarki i położne, jak przeprowadzać takie badania na oddziałach noworodkowych i w domach.Były też czasy, że po województwie krążył samochód sanitarny przeprowadzający badania słuchu dzieci w ich domach. Dzieci zgłaszały pielęgniarki położne.
- Potem z powodu ograniczenia środków finansowych wyjazdy w teren przerwano - mówi dr Stecewicz. - Na szczęście już w 13 powiatach funkcjonują punkty logopedyczne podległe PZG Centrum, gdzie rehabilituje się dzieci z wadą słuchu. Rodzice z dziećmi nie muszą więc dojeżdżać do nas do Szczecina. Oszczędzają na czasie i kosztach. Najważniejsze to jednak systematycznie rehabilitować dziecko w domu pod kierunkiem specjalistów.Dr Andrzej Stecewicz liczy na to, że po kolejnym finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy Jerzy Owsiak zaopatrzy Centrum PZG w nowy sprzęt. Obecny, używany od 2002 roku, jest już mocno wyeksploatowany.
Więcej w dzisiejszym papierowym wydaniu "Głosu Szczecińskiego"