Równolegle do niszczenia głosów rozpoczęła się w sądach okręgowych akcja oddalania protestów wyborczych. Do redakcji napływają dziesiątki informacji o tym, jak sądy wprawdzie przyznają, że dochodziło do uchybień i błędów, ale jednak masowo oddalają protesty wyborców. O tym, jak wygląda głosowanie w Polsce lokalnej, opowiadał mi ostatnio jeden z mieszkańców województwa świętokrzyskiego. Przegrał wybory różnicą ponad 100 głosów. Jak się okazało ze spisów wyborców, w tygodniu przed wyborami domeldowano w tym okręgu wyborczym 70 ludzi (w tym 30 w jednym domu), dodatkowo kilkadziesiąt osób głosowało w tym okręgu przez pełnomocników. Sąd jednak nie był zainteresowany zbadaniem tego przekrętu, protesty zostały oddalone. Najśmieszniejszy jest fakt, że po pierwszej turze głosowania część osób „nowo zameldowanych”, zmieniła miejsce zamieszkania i przeniosła się do gminy, w której odbywała się druga tura.
Tak wygląda polska demokracja, której głównymi beneficjentami jest grupa cwaniaków. Wszystko przy cichym wsparciu sądów, które nie są w stanie wydać sprawiedliwych wyroków. Kuriozalnych przykładów orzecznictwa jest mnóstwo. „Źle policzono głosy, ale nie ma to wpływu na wynik wyborów”, „Wyjęto więcej głosów z urny niż do niej wrzucono, ale to nic nie zmienia” – uzasadnienia sądów często sprawiają wrażenie, że ktoś z obywateli się natrząsa. Poza sporadycznymi wypadkami ponad 1500 protestów wyborczych nie znalazło szczęśliwego rozstrzygnięcia w sądzie.
Wyciągnąć wnioski
To, że wybory były nierzetelne (żeby nie powiedzieć sfałszowane), a PKW, urzędnicy państwowi i sędziowie skupiają się na zamiataniu sprawy pod dywan, widzą również naukowcy. We wtorek pojawił się list podpisany m.in. przez socjologów prof. Antoniego Dudka, prof. Antoniego Kamińskiego i prof. Jacka Czaputowicza. Analitycy nie pozostawiają złudzeń
. „Trudno nie odnieść wrażenia, że przy całkowitej bierności władz RP, które uznały zmianę składu PKW za wystarczający sposób rozwiązania wyborczego skandalu, zmierzamy teraz do jego zamiecenia pod dywan. Towarzyszą temu opisywane przez sędziego Hermelińskiego problemy PKW z uzyskaniem dodatkowych środków finansowych na przygotowanie tegorocznych podwójnych wyborów. Wiadomo już, że w majowych wyborach prezydenckich głosy będą liczone w taki sam sposób jak przed dwudziestu pięciu laty, kiedy komputery były obecne tylko w nielicznych polskich domach, a o istnieniu internetu wiedzieli tylko ludzie zainteresowani technologicznymi nowinkami. To żałosna wizytówka niemocy państwa polskiego w tak prestiżowej kwestii jak wybór prezydenta RP” – piszą naukowcy. Podkreślają jednocześnie, że działania państwa i bierność podważają ład demokratyczny.
Odpowiedzią może być tylko jeszcze większe zdemokratyzowanie procesu wyborczego. Jak skandale wyborcze podczas ostatnich wyborów ujawnili w zdecydowanej większości obywatele, tak też tylko oni są w stanie dopilnować demokratycznych standardów. Taką próbę podejmuje Ruch Kontroli Wyborów, apolityczna i obywatelska armia ludzi, których łączy jeden cel – nie dopuścić do kolejnych fałszerstw. Jeśli zmobilizują się wszyscy, którym zależy na państwie polskim, jest szansa, by doprowadzić do uczciwych wyborów. Wszystko w naszych rękach.
źródło:
-LINK-