Czy pieniądze przekładają się na poparcie? Nie zawsze. Wystarczy spojrzeć na ostatni sondaż Millward Brown dla Faktów TVN. Trzecie miejsce zajął w nim Paweł Kukiz z poparciem 5 proc., a wcale nie dysponuje największym budżetem wyborczym.
- W tej chwili na koncie mam 40 tys. zł. Są to pieniądze z datków, tak zwany wdowi grosz, a nie kasa wyrwana państwu. Tak robią PO czy PiS. Mają miliony z budżetu i nie wstydzą się brać jeszcze więcej. Mają Dudabusy, 16 Komorowozów, a ja z własnych pieniędzy tankuję Kukizoosobówkę i ruszam w Polskę - mówi w rozmowie z WP znany piosenkarz. Czy pieniądze przekładają się na poparcie? Nie zawsze. Wystarczy spojrzeć na ostatni sondaż Millward Brown dla Faktów TVN. Trzecie miejsce zajął w nim Paweł Kukiz z poparciem 5 proc., a wcale nie dysponuje największym budżetem wyborczym.
Największy budżet na kampanię prezydencką ma faworyt, czyli Bronisław Komorowski. Według nieoficjalnych informacji, PO zamierza wydać na niego ok. 15-16 mln zł. Jednak ta kwota może być wyższa, jeśli na finiszu kampanii okaże się, że w sondażach zyskuje Andrzej Duda z PiS.
- Będę chciał wykorzystać tyle środków finansowych, ile będzie potrzebne, żeby zapewnić panu prezydentowi skuteczną i intensywną kampanię - mówi Robert Tyszkiewicz z PO, szef sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego. W PO mówi się nawet o 18 mln zł.
Główny rywal Bronisława Komorowskiego w wyścigu o fotel prezydenta ma nieco skromniejszy budżet. Na początku mówiło się o 20 mln zł, jednak ostateczna kwota będzie sporo mniejsza. - 20 mln zł miał sięgnąć nasz kredyt. Ale ma pokryć koszty nie tylko kampanii prezydenckiej, ale także częściowo parlamentarnej - mówi anonimowo polityk PiS.
W tej chwili na swojego kandydata partia zamierza wydać ok. 10 mln zł, ale jeśli poparcie w sondażach będzie bardzo odbiegało od Bronisława Komorowskiego, to kwota może zostać podwyższona.
Janusz Korwin-Mikke z poparciem sięgającym 4 proc. w sondażach zajmuje miejsce za Pawłem Kukizem, ale wydaje dużo więcej pieniędzy. Jak wynika z informacji, które zamieszcza na swojej stronie internetowej, wyborcy wpłacili już na jego kampanię 132,5 tys. zł. Sztab polityka jako jedyny publikuje w internecie pełną listę z imionami i wysokością kwot wpłaconych przez darczyńców.
- Na kampanię chcemy wydać ok. 500 tys. zł. Mam nadzieję, że tyle uda się zebrać. Sam kandydat wpłaci ok. 75 tys. zł. Tyle może zgodnie z przepisami - mówi WP Przemysław Wipler z Partii Korwina. - Próbujemy zachęcać ludzi do wspierania naszego kandydata. Każdy, kto wpłaci powyżej tysiąca złotych, może się przelecieć z Januszem Korwin-Mikkem awionetką Air Korwin One - dodaje polityk. Koszt wynajęcia maszyny na kampanię partia szacuje na ok. 60 tys. zł.
Spore kłopoty z pieniędzmi na kampanię ma Magdalena Ogórek. Pojawiły się nawet informacje, że politycy SLD nie chcą wydać zbyt wiele, ponieważ zdają sobie sprawę z nadchodzącej wyborczej porażki. Kandydatka Sojuszu dołuje w sondażach. Jak wynika z ostatniego badania, poparcie dla niej spadło o połowę, do 4 proc.
Póki co kandydatka może wydać milion złotych. Jednak, jak deklarują politycy, ta kwota ma wzrosnąć. - SLD to nie Platforma i nie PiS, gdzie na kampanię przeznacza się po kilkanaście milionów złotych. Przeznaczymy na kampanię Magdaleny Ogórek tyle, na ile nas stać. Kilka milionów złotych - deklaruje Krzysztof Gawkowski, sekretarz generalny SLD.
Kampania Janusza Palikota zaczyna przynosić efekty. Polityk odwiedza kilka miast dziennie i spotyka się z wyborcami na bazarach i placach. Ma to odbicie w sondażach. Obecnie zagłosowałoby na niego 4 proc. Polaków, czyli tyle co na kandydatkę SLD. Ma on jednak mniej środków na promowanie swojej kandydatury.
- Nie chodzi o to, żeby wydać mnóstwo pieniędzy na kampanię, chodzi o pomysł na nią, chodzi o wyjście do ludzi, co właśnie robię - mówi Janusz Palikot. I deklaruje, że na wyścig o fotel prezydenta chce wydać "milion złotych lub trochę więcej". Wszystko zależy od tego, ile uzyska z wpłat wyborców. Póki co po Polsce jeździ własnym samochodem.
PSL wyznaje najwidoczniej zasadę, że to nie pieniądze wygrywają. Adam Jarubas dostanie na kampanię wyborczą ok. 500 tys. zł. To tyle, co Janusz Korwin-Mikke, tyle że ten drugi w sondażu ma 4 proc. poparcia, a polityk PSL - zaledwie 1 proc.
Ludowcy zdają sobie sprawę z tego, że ich kandydat praktycznie nie ma szans na wygraną, więc są to pieniądze w dużym stopniu zmarnowane. W odróżnieniu od wyborów parlamentarnych, środki wydane na kampanię nie są zwracane z budżetu.
źródło:
-LINK-