WiadomośćPół żartem, pół naprawdę serio
(Kategoria: Komentarz aktualny)
Dodane przez admin
piątek 18 czerwca 2010 - 09:17:50
ISKRY.PL Zamiast wykorzystywać polskie atuty do budowy silnej Polski w Europie, rząd zmierza do niszczenia polskiej państwowości.
Dobre samopoczucie nie opuszcza polskiego premiera. W świetny nastrój wprawiają Donalda Tuska zwłaszcza podróże zagraniczne przedstawicieli naszego rządu, którzy we wszystkich stolicach Europy i świata pytani są, jak to się dzieje, że "Polska stała się przykładem gospodarności". Na zaczepkę premier odpowiada rozbrajająco: "Nie wiem". Dlaczego szef rządu nie chce się chwalić swoimi "sukcesami" przed partnerami z Unii Europejskiej?
Na wspólnym posiedzeniu sejmowej Komisji do spraw Unii Europejskiej i Komisji Finansów Publicznych rząd przedstawił do zaopiniowania Komunikat Komisji Europejskiej pt. "Europa 2020 - strategia na rzecz inteligentnego i zrównoważonego rozwoju sprzyjającego włączeniu społecznemu". W dokumencie czytamy m.in.: "Obecny kryzys gospodarczy nie miał w czasach naszego pokolenia precedensu. Nieprzerwany postęp pod względem wzrostu gospodarczego i rosnącego zatrudnienia, towarzyszący przez ostatnie dziesięciolecie, został zaprzepaszczony - PKB skurczył się w 2009 r. o 4 proc., produkcja przemysłowa spadła do poziomu z lat 90., a 23 miliony osób jest bez pracy".
Jak oni to robią
Zaskoczenie budzi fakt, że cały dokument sporządzony w alarmistycznym tonie w ani jednym miejscu nie odniósł się do sukcesu Polski, a więc do tej "zielonej plamy" na mapie Unii Europejskiej, ani w jednym punkcie Komisja Europejska nie chce brać przykładu z osiągnięć naszego kraju. Uważając, że jest to ewidentne niedociągnięcie krzywdzące obecny rząd, postanowiłem dokładnie przeanalizować sprawozdanie prezesa Rady Ministrów przedstawione na 63. posiedzeniu Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej 19 marca 2010 roku. Na posiedzeniu tym Donald Tusk złożył obszerną informację o działaniach rządu w latach 2007-2010. Prawie godzinną wypowiedź premiera można krótko streścić stwierdzeniem: okres rządów PO - PSL to pasmo wielkich sukcesów gospodarczych i spełnionych obietnic wyborczych. Premier zaliczył do nich:
- wyprowadzenie polskiego kontyngentu z Iraku;
- zniesienie przymusowego poboru do wojska;
- wykonanie wielkiego cywilizacyjnego projektu "Orliki".
Z dalszej części przemówienia dowiadujemy się, że efektem wyżej wymienionych sukcesów i spełnionych obietnic jest "inna pozycja Polski w świecie, a zwłaszcza w Unii Europejskiej, i wzrost pozycji Polski na arenie międzynarodowej". Według pana premiera, to dzięki tej pozycji i profesjonalnie przygotowanej akcji obecny rząd zmienił założenia pakietu klimatyczno-energetycznego i 60 mld zł pozostało w polskich kieszeniach. Naprawiono więc błędy, które - jak mówił Donald Tusk - "trzy lata temu popełnił poprzedni rząd, który lekką ręką zgodził się, w imieniu Polski, na takie zmiany i takie zobowiązania, które kosztowałyby nas, licząc lekko, 60 mld zł". O wyśmienitej pozycji Polski w UE świadczy, według pana premiera, "znak personalny", którym jest Jerzy Buzek jako szef Parlamentu Europejskiego.
Według premiera Tuska, "dzięki determinacji rządu wypracowano także mechanizm systematycznych, naprawdę sporych podwyżek dla nauczycieli i jesteśmy jedynym państwem w UE, które w czasach kryzysu swoim obywatelom może powiedzieć, że ich zarobki nie spadną o 10 proc., 20 proc., a w ekstremalnych przypadkach o 30 proc.". Ewidentnym sukcesem są autostrady i drogi, gdyż - jak mówił Donald Tusk - "wiemy dobrze, że dzisiaj Polska jest największym placem budowy".
Na szczególną uwagę, według szefa rządu, zasługuje "sposób, w jaki Polacy uporali się z kryzysem. Naprawdę, uwierzcie mi - mówił - że we wszystkich stolicach Europy i świata, gdzie pojawią się przedstawiciele polskiego rządu, zawsze pierwsze zdanie albo jest pytaniem, jak wy to robicie, albo zawiera słowa uznania pod adresem Polaków, że Polska stała się przykładem gospodarności". "Chcę też powiedzieć - kontynuował premier - że często żartobliwie odpowiadam moim partnerom, premierom państw europejskich, kiedy mnie pytają, jak to robicie. Uśmiecham się czasami i mówię, prowokując ich do dyskusji: Sam nie wiem. A później liderzy tych państw mówią: Dobrze, rozumiemy, że masz naprawdę powody do dobrego nastroju, ale czy - mówiąc serio - nie moglibyście nauczyć innych państw w Europie takiego zarządzania sytuacją kryzysową, jakie wy prezentujecie".
Rady Donalda Tuska dla Angeli Merkel
To właśnie słowa "sam nie wiem" wydają się kluczowe dla pytania, dlaczego w dokumencie "Europa 2020 - strategia na rzecz inteligentnego i zrównoważonego rozwoju sprzyjającego włączeniu społecznemu" nie znalazło się ani jedno słowo o sukcesach rządu premiera Tuska. Przyczyny mogą być dwie: albo polski rząd rzeczywiście nie wie, albo polski rząd celowo nie chce zdradzić metody swoich osiągnięć, uprawiając jakąś grę nie tylko w stosunku do pozostałych partnerów w UE, ale i na całym świecie. Uważając tę drugą możliwość za wrogą dla jednoczącej się Europy, myślę, że powinniśmy skorzystać z zainteresowania i udzielić konkretnych rad pozostałym państwom Unii.
Myślę, że może przydać się to, jak sądzę, w świetle nieuchronnie zbliżającej się nominacji do Nagrody Nobla, w zakresie ekonomii i zarządzania kryzysem, dla polskiego rządu koalicji PO - PSL. Proponuję, aby w pierwszym rzędzie rad takich udzielić najbliższemu naszemu zachodniemu sąsiadowi, a więc Republice Federalnej Niemiec. Wybieram to państwo, gdyż, według słów ministra finansów Jana Vincenta-Rostowskiego, niezbitym dowodem naprawdę wyjątkowej odporności gospodarki polskiej jest to, że wzrosła ona o 1,7 proc., podczas gdy w tym czasie "gospodarka niemiecka skurczyła się o 5 proc. PKB". Powinno to budzić wielki niepokój Polski, gdyż Republika Federalna Niemiec jest naszym głównym partnerem gospodarczym i dłuższe załamanie gospodarcze w tym kraju może negatywnie odbić się na polskiej gospodarce w przyszłości. Udzielenie więc rad naszemu sąsiadowi wydaje się leżeć w interesie Polski i budzi zdziwienie, dlaczego pan premier skrywa swoją wiedzę, tym bardziej że jest tak mocno zaprzyjaźniony z najwyższymi władzami tego państwa. Tak więc, aby dotrzymać kroku polskiej gospodarce i podnieść pozycję RFN w Europie i na świecie, rząd niemiecki, wzorując się na rządze PO - PSL, oprócz wyprowadzenia swoich wojsk z innych państw, likwidacji obowiązkowej służby wojskowej i budowy "Orlików" winien zrównać się z Polską pod względem takich osiągnięć, jak:
1. Zwiększenie ogólnego bezrobocia w RFN do poziomu minimum 12 proc., a więc do oficjalnego poziomu w Polsce, ze zwróceniem szczególnej uwagi, aby utrzymywać je, podobnie jak w Polsce, na najwyższym poziomie wśród młodych i dobrze wykształconych ludzi. Winno to zdecydowanie uzdrowić gospodarkę RFN poprzez emigrację najwartościowszej produkcyjnie grupy ludności i spełnić marzenia wielu teoretyków od demografii co do konieczności podwyższenia wieku emerytalnego.
2. Zlikwidowanie w RFN możliwości pomocy państwa dla strategicznych działów gospodarki narodowej i zmusić te działy na wzór Polski do bankructwa, czego najlepszym przykładem jest polski przemysł stoczniowy.
3. Zapewnienie zdecydowanie mniejszych dopłat dla rolnictwa RFN w porównaniu z innymi państwami starej Piętnastki i dążenie do tego, aby do niektórych działów produkcji rolnej dopłat takich nie było wcale, podobnie jak ostatnio w Polsce do produkcji liści tytoniu.
4. Zabronienie pomocy państwa dla ratowania prywatnych banków w RFN.
5. Zrezygnowanie z realizacji korzystnej dla kraju polityki rozwoju infrastruktury drogowej poprzez stymulowanie jej budowy jedynie na kierunku wschód - zachód, wykorzystując do tego niezależne organizacje ekologiczne, i wyznaczanie obszarów Natura 2000 według "Shadow List". Zastosowanie takiej samej metody blokady infrastruktury transportowej na terenie RFN wzdłuż Odry, jak w Polsce "Rospudą" trasy S19 Augustów - Białystok - Rzeszów, winno wyraźnie wzmóc ten proces.
6. Zmniejszanie bezpieczeństwa energetycznego RFN pakietem klimatyczno-energetycznym poprzez blokadę niemieckich zasobów energetycznych, nie zważając na rachunek ekonomiczny, badania naukowe i sukcesy RFN w zakresie redukcji emisji CO2 zgodnie z postanowieniami Konwencji Klimatycznej ONZ i protokołu z Kioto.
Co premier wie o pakiecie
Ten ostatni punkt wymaga szerszej analizy i dlatego też, mówiąc poważnie, należy koniecznie powołać komisję śledczą do oceny wynegocjowanego przez rząd PO - PSL pakietu klimatyczno-energetycznego. Śledząc same wypowiedzi pana premiera, można bowiem dojść do wniosku, że nie jest on w stanie zrozumieć do tej pory tego, co wynegocjowano. Jesienią 2008 r. swoje osiągnięcia porównał z osiągnięciami premiera Kazimierza Marcinkiewicza, twierdząc, że podobnie jak on wynegocjował to, że Polska dostanie 60 mld euro. W następnych wypowiedziach sprostowano, że nie chodzi o euro, ale o złotówki. Obecnie pan premier twierdzi, że nie dostaniemy 60 mld, ale już je dostaliśmy, gdyż nie musimy zapłacić tej sumy, i dlatego te pieniądze pozostały w polskich kieszeniach.
Podobnie niezrozumiale i niekonsekwentnie tłumaczono sprawę inwestycji CCS (wychwytywanie CO2 i magazynowanie go w pokładach geologicznych). W styczniu 2008 r. polski rząd twierdził, że na inwestycje te Komisja Europejska przekaże Polsce 3,8 mld euro. Obecnie okazuje się, że to Polska musi wygospodarować 85 proc. tej sumy, a koszt jednej zakumulowanej tony CO2 wahać się będzie, według Ministerstwa Gospodarki, w granicach od 30 do 100 euro. Sprawa wymaga wyjaśnienia z jeszcze jednej przyczyny: skoro pakiet klimatyczno-energetyczny jest takim sukcesem obecnego rządu, to dlaczego Polska, posiadając 100 mln ton rocznej nadwyżki redukcji CO2 w latach 2008-2012, w tym samym czasie, chcąc produkować wystarczającą dla polskiej gospodarki ilość energii elektrycznej, ciepła, stali, cementu, szkła i papieru, musi dokupić limity tej redukcji, ponosząc ogromne koszty? Dlaczego w końcu w Kopenhadze w grudniu ubiegłego roku, podczas Sesji Plenarnej Konwencji Klimatycznej Polski, premier nie zabrał głosu, nie podkreślił polskich osiągnięć? Polska - zdająca prezydenturę tej konwencji - swoje stanowisko prezentowała ustami podsekretarza stanu w towarzystwie dwóch kanclerzy, kilkudziesięciu prezydentów, kilkudziesięciu premierów i ponad 80 ministrów. Być może napawa to Donalda Tuska dumą, gdyż polski podsekretarz stanu stał się równy kanclerzowi Niemiec. Prawda jest jednak brutalna. Oceniono to jako słabość Polski i siłą rzeczy podsekretarz stanu nie był żadnym partnerem do konkretnych rozmów z ministrami, premierami, nie mówiąc już o prezydentach i kanclerzach.
Rząd-destruktor
Mówiąc jeszcze poważniej, z wielką uwagą należy przyjrzeć się niezwykle ważnemu dokumentowi, jakim jest "Europa 2020 - strategia na rzecz inteligentnego i zrównoważonego rozwoju sprzyjającego włączeniu społecznemu". Stwierdzono w nim, że dotychczas realizowana strategia lizbońska zakończyła się fiaskiem, a kryzys był szokiem dla milionów obywateli i ujawnił fundamentalne słabości gospodarki UE (José Manuel Barroso - wprowadzenie do "Europy 2020"). Zwrócono uwagę, że rozwój Europy musi być oparty na wiedzy, wspieraniu gospodarki efektywniej korzystającej z zasobów przyrodniczych i wysokim poziomie zatrudnienia, zapewniającym spójność społeczną i terytorialną. Musi więc być oparty o koncepcję zrównoważonego rozwoju, gdzie podmiotem jest człowiek. To w tym kontekście Polska może jawić się jako kraj o wielkich szansach rozwoju i dlatego też winna w przedstawionej strategii nie tylko zaznaczyć swoją obecność, ale stać się jej głównym aktorem. Polska ma jeszcze zdrową i funkcjonującą rodzinę, świetny stan środowiska przyrodniczego polskiej wsi i przebogate zasoby energetyczne. To właśnie daje nam szansę zrównoważonego rozwoju bez ponoszenia kosztów naprawy i tym na plus różnimy się zasadniczo od państw starej Piętnastki. Niestety, mamy bardzo słaby rząd, który zamiast promować Polskę i wykorzystywać jej atuty dla rozwoju gospodarczego, charakteryzuje się butą w kraju i służalczością, brakiem wiedzy i kompleksami w stosunku do państw starej Piętnastki.
Prawdą wydaje się więc to, co pan premier powiedział, że "nie wie". Tragedią jest natomiast to, że nawet nie wie tego, czego nie wie. W tej sytuacji zamiast wykorzystywać polskie atuty do budowy silnej Polski i stać się głównym reżyserem naprawy jednoczącej się Europy, zmierza do niszczenia polskiej państwowości.
Prof. Jan Szyszko
Prof. dr hab. Jan Szyszko - poseł na Sejm RP (PiS); kierownik Samodzielnej Pracowni Oceny i Wyceny Zasobów Przyrodniczych SGGW; prezes Stowarzyszenia na rzecz Zrównoważonego Rozwoju Polski; minister ochrony środowiska zasobów naturalnych i leśnictwa w rządzie AWS - UW; minister środowiska w rządzie PiS.
"Nasz Dziennik"
Treść pochodzi z serwisu ISKRY.PL
Za zgodą dla goleniow.net.pl
Źródło: Goleniów net - Portal Powiatu Goleniów
( http://www.goleniow.net.pl/news.php?extend.2436 )
Czas generowania: 0.0143 sek., 0.0018 z tego dla zapytań.