– Mam już tego powyżej uszu – mówi właściciel jednej z kontrolowanych w ten sposób restauracji w Goleniowie. – Sanepid kazał mi malować lokal, straż pożarna kręci nosem na drogi ewakuacyjne, teraz będzie kontrola z PIP. Czekam na święta, będzie kilka dni wytchnienia.Co to za „góra” – ustalić było trudno. Izba Skarbowa w Szczecinie stanowczo zaprzeczyła, by miała jakikolwiek związek z tymi działaniami. Taką samą odpowiedź usłyszeliśmy też od Bogusława Jóźwika, rzecznika prasowego szczecińskiego Urzędu Kontroli Skarbowej. Nic nie chcieli mówić pracownicy instytucji zaangażowanych w kontrole. Rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej twierdzi, że to zwykłe rutynowe kontrole.Rzecznik prasowy Izby Celnej (która jest organem zajmującym się automatami do gier) stwierdził, że celnicy realizują jedynie normalne czynności kontrolne. Po co więc straż pożarna i sanepid? Udało nam się jednak ustalić dwie ważne sprawy. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że zmasowane kontrole w lokalach, gdzie stoją „jednoręcy bandyci” zleciło Ministerstwo Finansów, a konkretnie Departament Kontroli Celno-Akcyzowej. Po drugie zaś akcja nękania kontrolami jest prowadzona na terenie całego kraju. Informacje na ten temat bez trudu można znaleźć na internetowych forach dyskusyjnych. Zabierający tam głos potwierdzają, że wszystko zaczęło się z początkiem grudnia, a mechanizm wszędzie jest ten sam: kontrola za kontrolą.Skontaktowaliśmy się z wydziałem prasowym Ministerstwa Finansów. Sylwia Stelmachowska z tej komórki poprosiła o zadanie pytań na piśmie, obiecała udzielić odpowiedzi w środę rano. Potwierdziła, że pytania na temat kontroli napływają do niej z całego kraju.Cezary MARTYNIUKWięcej w dzisiejszym papierowym wydaniu "Kuriera Szczecińskiego"informacja http://www.kurier.szczecin.pl
Zapraszamy do zakupu i czytania tego poczytnego dziennika